romantyczka23 - komentarze |
"DŁOŃ W DŁOŃ. KIEDYŚ..."![]() Jakaś para kłóci się na ulicy. Idą obok siebie we wrogim milczeniu. Nie poda jej parasolki, nie pozwoli mu otoczyć się ramieniem. Ona i on, a może pani i pan, obcy dla siebie ludzie? Nie powie przepraszam, bo on będzie musiał sobie na to zasłużyć. Nie ogrzeje jej dłoni policzkiem, bo znów powie z wyrzutem, że jej nie rozumie. W ciemnym domu dwa zimne wobec siebie posągi. W obolałych od bicia sercach niesmak porcelanowych pocałunków. Spoglądają na siebie i płaczą gorzkimi łzami. Widzicie ten kwiecisty zegar na ścianie? Oni już wiedzą dokąd zmierzają ich spotkania, a wy? Jezioro, wyspa i gotycki zameczek z godnością broniący dostępu niewierzącym. Ona wstrzymuje oddech. Sekundy spadają niczym krople deszczu, z tym samym bezlitosnym łoskotem wlewając się za kołnierz. Słyszą czyjeś kroki za sobą, czują czyjąś dłoń na ramieniu, lecz odwracają się i pustka, z którą jak co noc położą się do łóżka odrętwiali myślą, że dziś już nie zobaczą jak siedzą w oknie z rudym kotem na kolanach jak zwykle zapisując swoje tajemnice w pamiętniku. Nie pomyśli jak zaprasza go do siebie swoim uśmiechem, jak siada obok niej kładąc głowę na ramieniu, a ona czyta swoje zapiski tym miękkim głosem niczym szum muszli pozwalający się rozmarzyć. Tylko, że nie ma muszelek mogących przyśpieszyć czas... A oni? Nie czekają na siebie już nawet chwilami. Nie cieszą się myślą, że mogliby pomyśleć o sobie jednocześnie. Zawsze jedno zaczynało zdanie, a drugie kończyło. A teraz? Oboje mają usta zaszyte nićmi nieporozumienia. Jakby mówili dwoma językami, jakby ten sam dzień miał różne kolory. Filiżanka z gorącą kawą nie parzy dłoni, choć nie wiem jeszcze jak długo. Szukała tak dobrze jej znanych piegów na jego nosie, lecz ich nie znalazła. Teraz on poszuka pamiętnika. Nie, nie przeczyta go, zbyt wiele z niego zna na pamięć. Powyrywa kartki paląc na stosie liści uchwyconych w pajęczynę babiego lata. Popiołem wybrukuje ścieżkę wokół domu, by co dnia jego zapach pchał do przodu nie dając czasu na topienie go w kieliszku bezcelowego obwiniania się o to, że mogło być inaczej gdyby cierpliwosć zwyciężyła. Marmurowe schody na piętro. Tak biec, biec póki bezdech nie ściśnie za gardło prosząc o chwilę wytchnienia, ale go nie posłucha, tak jak ona nigdy nie słuchała i omdlewając rzuci się na łóżko. Była tu jeszcze wczesnym rankiem? Niemożliwe. Przecież zabrała wszystko czego dotykały jej dłonie, a jednak... Leżała na tej pościeli. Wspominała, czy tylko chciała się pożegnać? O Joanno! Dlaczego musisz go nękać nawet gdy cię tutaj nie ma? Czemu tak bardzo ciągnie go jeszcze do ciepłego śladu obok? I czemu drży jak jesienny liść targany wiatrem usiłując ciebie znienawidzić? Poduszka pod łóżkiem, czego tam szukał? Śladu jej ulubionej szminki? Już dawno starł ją z ust, nie pamięta tego? Ma do tego prawo, jeśli każdy dzień spędzony w jej domu nie wart był nieprzespanych nocy. Pamiętacie pierwszy dzień jesieni? To wtedy rozgniotła ją obcasem na chodniku patrząc jak rozlewa się czerwienią pod jej stopami, gdy znów otulona tylko własnymi ramionami musiała wracać do domu przeszywana współczującymi spojrzeniami. Nie miała skrupułów? Tak jak on nie miał, chodząc tylko w jemu ulubione miejsca i bezczelnie ciągnął za rękę nie dając dojść do słowa. Niech szuka jeśli zgubiła, lecz niech nie każe myśleć o sobie gdy porzuciła. Dłoń w dłoń grzejąca się przy filiżance herbaty. Gorący cytrynowy oddech parzy nadgarstki. Nie potrafili poskromić tak odmiennych charakterów. Joasiu. Nie uwierzyłaś w was. On robił to cały czas za was oboje, co pozostało? Słowo w słowo, spojrzenie w spojrzenie. Pozwala krytykować każdy swój krok przypominając sobie ile razy zmuszony był słuchać, gdy chciał krzyczeć i milczeć z migreną sięgając po kolejną aspirynę. Leży bez końca, nie mogąc doczekać się następnego poranka. Podsłuchuje o czym ściany szepczą. Słyszy jak okiennice skrzypią flirtując z brzozą za oknem. Jego ciało z jej przez nikogo nie utuloną duszą, a w ręku zamiast róży trzyma nie doczytaną przez nią książkę. Lecz i on jej nie doczyta zasypiając w nadziei że, w samotności, ale nie na zawsze. ![]() |
|
Tak napisali inni: |
Talk.pl :: Wróć |